Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam Jacob'a, a po chwili idącą w naszą stronę Rose. Dziewczyna trzymała dłoń przy szyi, a po jej dekolcie spływała mocno czerwona krew. Przestraszyłam się, nie miałam pojęcia co się wydarzyło. Po chwili mój brat wstał i podszedł do mojej przyjaciółki. Popatrzył jej w oczy, coś wyszeptał, ona kiwnęła głową i odeszła. Jacob zwrócił swój wzrok na mnie. Przekrzywił usta i wziął głęboki oddech.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Co się wczoraj stało? - spytałam niepewnie.
- Nic takiego.
Powiedział to spokojnie, jednak w jego głosie wyczułam lekkie zdenerwowanie. Chłopak odwrócił się i patrzył w jeden punkt.
Dopiero po chwili zauważyłam, że nie jestem ani u siebie, ani u Rose. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było mi całkowicie obce. Rozglądnęłam się dookoła. Zdecydowanie była to sypialnia. Pokój był dość duży i mroczny. Ściany były czarne, miejscami zdobione czerwonymi plamkami. Na środku, przy ścianie stało wielkie, metalowe łóżko, a po bokach znajdowały się czarne stoliczki. Po lewej stronie był ogromny regał na książki. Po prawej stronie stała drewniana komoda. Na suficie wisiał stary, ciemny żyrandol. Najbardziej przykuło moją uwagę to, że nie widziałam tutaj żadnego okna, w pomieszczeniu panował półmrok. Jedyne światło padało od małych lampek nocnych, które stały na stoliczkach.
Pokój odrobinę mnie przerażał, ale był także tajemniczy.
Nagle poczułam na mojej nodze dotyk, ciarki mnie przeszły. Zerknęłam na Jacob'a. Patrzył na mnie z troską i zmartwieniem.
- Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
Pogładził moją dłoń, wstał, uśmiechnął się delikatnie i odszedł.
Wyszłam z łóżka i poszłam za nim. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się niemały dom. Cały był urządzony tak jak tamta sypialnia. Pierwsze co rzucało się w oczy, to długie schody prowadzące do salonu. Na ścianach wisiały ogromne obrazy. W wystroju dominowały rzeczy drewniane i ciemne.
Szukałam wzrokiem mojego brata, jednak nie znalazłam go. Położyłam dłoń na barierce od schodów i zaczęłam pomału schodzić na dół, przyglądając się wszystkiemu, co mnie otaczało. Po chwili znalazłam się w salonie. Byłam zachwycona i przerażona tym, co widziałam. Wystrój zapierał dech w piersiach swoją tajemniczością.
- Lucy... - usłyszałam za sobą.
Podskoczyłam ze strachu, a moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Odwróciłam się, a za sobą ujrzałam Jacob'a.
- Chcesz żebym zawału dostała?! - krzyknęłam. - Nie skradaj się tak!
Chłopak zachichotał i uśmiechnął się.
- Głodna?
Kiwnęłam twierdząco głową i poszłam za Jacob'em. Znaleźliśmy się w kuchni, a obok była jadalnia z wielkim stołem. Pierwszy raz zobaczyłam tutaj okna.
- Chodź - pociągnął mnie za sobą chłopak. Usiedliśmy razem przy stole.
- Dość ciekawy dom - wypaliłam.
Chłopak się zaśmiał.
- Dzięki - popatrzył się na mnie szeroko się uśmiechając. - O! Mamy gości! - krzyknął radośnie spoglądając w stronę wejścia.
Po chwili w jadalni pojawiła się blondynka i brunet. Dziewczyna przyglądnęła się Jacob'owi i przygryzła dolną wargę.
- Cześć - powiedziała cała trójka jednocześnie.
- Lucy - pisnęła blondynka.
- Juliet - szepnął poważnie Jacob. Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo. - Daj jej spokój.
- Jasne - odeszła.
- Jestem Chris - uśmiechnął się do mnie.
Poszliśmy wszyscy do salonu. Po chwili jednak zrobiłam się śpiąca i poszłam do sypialni. Rozglądnęłam się jeszcze raz po pomieszczeniu. W moje oczy rzucił się pewien pierścionek, który leżał na zeszycie. Ruszyłam w tamtą stronę. Wzięłam pierścionek do ręki. Sekundę później obok mnie pojawił się Jacob.
- To moje - wyszeptał i zabrał biżuterię z mojej dłoni.
- Skąd go masz?
- Zapowiada się kolejne opowiadanie.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Proszę.
- Później. Chodź do nas.
Kiwnęłam twierdząco głową i poszłam razem z nim.
Wszyscy siedzieliśmy na sofie w salonie. W pewnym momencie Juliet zaczęła flirtować z Jacob'em, czego on wyraźnie nie zauważał. W pewnym momencie dziewczyna go przytuliła i pocałowała w policzek. Rozchyliła delikatnie usta.
Nie rozumiałam dlaczego on jej się tak podoba i lubi go przytulać i całować. Nic nadzwyczajnego.
Nadal ją obserwowałam. Oblizała usta. Jedna rzecz przykuła moją uwagę, jej zęby. Postanowiłam im się bardziej przyglądnąć, póki jej usta były rozchylone.
Uzębienie Juliet zaostrzyło się. Z prostych zwykłych zębów, stały się kłami. Moje serce zaczęło walić jak szalone. Widok wampirzych kłów, jakie miała dziewczyna, na prawdę mnie wystraszył.
Jacob i Chris spojrzeli na mnie, a potem na blondynkę.
- Juliet! - wrzasnęli jednocześnie. Dziewczyna była zdezorientowana.
Właśnie przeżyłam szok. Te wszystkie legendy... one mówiły prawdę. Wampiry i te wszystkie inne stworzenia. Chyba, że to jeden wielki żart i chcą mnie nabrać?
Spojrzałam na mojego brata.
- Lucy... To... Ona...
Nagle straciłam przytomność, znowu.
______________________________________
Przepraszam, że długo nie było żadnego rozdziału, ale nie bardzo mam czas. Chciałam usunąć bloga z tego powodu, a także dlatego, że pod poprzednim postem tylko dwie osoby dodały komentarze. Mimo wszystko postanowiłam się nie poddawać i napisałam coś z nadzieją, że dodacie więcej komentarzy z Waszymi szczerymi opiniami. Mam wrażenie, że piszę bez sensu, ale to nic.
Dziękuję osobie, która dodała komentarz pod postem z informacją o zawieszeniu bloga. Treść komentarza: Nie koncz tego. Po co zaczynasz skoro zaraz konczysz? Non sens. Pisz dalej bo masz talent :).
To na prawdę mnie zmotywowało i doszło do mnie, że do czegoś się zobowiązałam tworząc tego bloga. Więc...
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE