Wyszłam leniwie z łóżka i zmierzyłam w stronę okna. Sprawdziłam czy nikogo w pobliżu nie ma. Ujrzałam tylko i wyłącznie ludzi z mojej szkoły. Odetchnęłam z ulgą. Wyszłam z pokoju i poszłam zrobić sobie pożywne śniadanie. Ku mojemu zaskoczeniu było ono już gotowe. Zjadłam je i poszłam się ubrać. Potem przeczesałam włosy i pomalowałam się. Spakowałam plecak i ruszyłam do szkoły.
Przy wejściu zostałam mile zaskoczona. Kilku chłopaków proponowało mi pomocy, gdyż twierdzili, że mam bardzo ciężki plecak i strasznie się z nim męczę. Podziękowałam im i poszłam dalej. Doszłam do mojej szafki, a koło niej spotkałam Rose.
Nagle dzwonek zadzwonił i musiałyśmy iść na lekcje. Spojrzałyśmy na plan. Okazało się, że miałyśmy teraz biologię. Wyjęłam potrzebne książki i poszłam z moją przyjaciółką.
Na lekcji starannie notowałam wszystko to, co mówił nauczyciel. Wyjątkowo go lubiłam. Był sympatycznym człowiekiem i miał niesamowitą cierpliwość do uczniów. Pragnę też zauważyć, że zawsze stawiał dobre oceny. To kolejny jego plus.
Po kilku lekcjach nadeszła pora na lunch. Usiadłam razem z moim znajomymi i Rose. W tym towarzystwie czas spędzałam bardzo miło. Wygłupialiśmy się i opowiadaliśmy o swoich wakacjach. W końcu nadeszła pora na historię, najgorszy przedmiot, tak jak i nauczyciel. Nie byłam w stanie zrozumieć nic z tego co mówi, nie wiedziałam nawet jaki to przedmiot. Nie cierpiałam historii.
Weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce. Otworzyłam zeszyt i czekałam na podyktowanie tematu. Kiedy go zapisałam zaczęło się opowiadanie.
Usiadłam wygodnie i wpatrywałam się w zegarek. Czas leciał strasznie wolno. Żeby jakoś zabić nudę zerknęłam przez okno. Za nim ujrzałam wysokiego blondyna, tego samego co widziałam wczoraj w parku. Okropnie się wystraszyłam i czym prędzej odwróciłam głowę. Kiedy spojrzałam jeszcze raz w tamto samo miejsce, jego już tam nie było. Widocznie miałam coś z głową.
- Przepraszam - wymamrotałam i podniosłam rękę. Nauczyciel popatrzył się na mnie. - Mogę wyjść do ubikacji?
Kiwnął twierdząco głową.
Odsunęłam się od ławki i wyszłam.
Zmierzyłam w stronę łazienki. Stanęłam przed lusterkiem i popatrzyłam w nie. Wyglądałam całkiem w porządku.
- Co się ze mną dzieje? - szepnęłam do siebie.
- A co ma się dziać? - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się napięcie. Za mną stała blondynka z parku.
- Skąd... Jak... Kiedy?
- Ojej... Pogubiłaś się? - zadrwiła ze mnie.
- Ja... Muszę już iść - wymamrotałam i podeszłam do drzwi.
- Gdzie ci się spieszy?
Złapała mnie za nadgarstek ze straszną siłą. Przyciągnęła mnie do siebie, a potem przyparła do ściany.
- Nigdzie nie idziesz - uśmiechnęła się i nachyliła nade mną.
Nie miałam pojęcia o co chodzi. Co tu się tak właściwie dzieje?
- Juliet...
Obok mnie pojawił się ten sam blondyn.
- Proszę - mruknęła dziewczyna, a on pokiwał przecząco głową.
Westchnęła i odeszła ode mnie. Chłopak spiorunował ją wzrokiem.
- Zmykaj - zwrócił się do mnie.
Popatrzyłam na nich.
- To chore - burknęłam i wyszłam.
Zmierzałam w stronę klasy, kiedy zadzwonił dzwonek. Zaczęłam biec. Wpadłam do sali i zabrałam swoje rzeczy. Pożegnałam się z nauczycielem i pospieszyłam szukać Rose. Jak tylko ją znalazłam opowiedziałam jej wszystko co działo się na tej lekcji. Dziewczyna szybko stwierdziła, że to niemożliwe. Nie wierzyła mi. Ta wiadomość mnie odrobinę przybiła, ale miałam zamiar jej udowodnić, że dzieje się tutaj coś dziwnego.
Dzień w szkole dobiegł końca. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do domu.
Idąc "uliczką śmierci", ponownie czułam na sobie wzrok. To było bardzo nieprzyjemne uczucie, aż mnie ciarki przechodziły.
Zatrzymałam się na moment i rozglądnęłam wokoło. Nikogo nie widziałam. Westchnęłam i poszłam dalej.
Kiedy byłam już na miejscu zabrałam się za naukę. W miarę szybko zrobiłam wszystkie zadania.
Rodzice poszli do znajomych, więc zostałam sama w domu. Siadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać. Nie było nic ciekawego, więc go wyłączyłam i poszłam coś zjeść.
Znudzona szwendałam się po domu.
W końcu poszłam wziąć prysznic, a potem wzięłam moją ulubioną książkę, weszłam pod kołdrę i zaczęłam czytać.
Nagle ponownie poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Pomyślałam, że wyobraźnia płata mi figle.
Włożyłam nos w książkę i nie miałam zamiaru się tym przejmować. Jednak uniemożliwił mi to cień, który zobaczyłam nad powieścią. Strasznie się wystraszyłam. Potem stwierdziłam, że to tylko moja wyobraźnia.
Następne wydarzenie zaprzeczyło temu, że to tylko moje wymysły.
Światło w moim pokoju, które było zgaszone, nagle się zaświeciło, a przede mną staną, ten blondyn.
Podkurczyłam nogi i patrzyłam się na niego. Byłam wystraszona i sparaliżowana. Nie miałam pojęcia co tu się dzieje.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Ale się boisz - prychnął. - Spokojnie. Nic ci nie zrobię, jesteś przy mnie bezpieczna.
- K-kim jesteś?
- Ohh... Faktycznie. Ty mnie nie znasz.
Posmutniał odrobinę i usiadł obok mnie.
- Jestem Jacob Shelley.
- S-Shelley?
- Tak.
- Czemu masz na nazwisko tak jak ja?
Zaśmiał się.
- To długa historia.
Wzięłam głęboki oddech.
- Mam czas.
Pokiwał twierdząco głową i usiadł na przeciwko mnie.
- Na pewno chcesz żebym ci to opowiedział?
- Tak.
Odpowiedziałam mu pewnie.
- No dobrze, ale pozwól, że zrobimy atmosferę - puścił mi oczko.
Podszedł to przełącznika i zgasił światło, a zaświecił lampkę, która stała koło mojego łóżka.
Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć, ale czym prędzej chciałam się o tym dowiedzieć. To, że mamy takie samo nazwisko, musiało o czymś świadczyć. Pomyślałam, że może to mój brat lub coś w tym stylu.
Przyglądałam mu się, ale nie mogłam sobie przypomnieć tej twarzy. Był mi całkiem obcy, nie znałam go. Do tego mnie przerażał.
Z niecierpliwością czekałam na to, co ma mi do powiedzenia.
______________________________________________
I jest rozdział drugi! Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na Wasze opinie.
DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE
Weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce. Otworzyłam zeszyt i czekałam na podyktowanie tematu. Kiedy go zapisałam zaczęło się opowiadanie.
Usiadłam wygodnie i wpatrywałam się w zegarek. Czas leciał strasznie wolno. Żeby jakoś zabić nudę zerknęłam przez okno. Za nim ujrzałam wysokiego blondyna, tego samego co widziałam wczoraj w parku. Okropnie się wystraszyłam i czym prędzej odwróciłam głowę. Kiedy spojrzałam jeszcze raz w tamto samo miejsce, jego już tam nie było. Widocznie miałam coś z głową.
- Przepraszam - wymamrotałam i podniosłam rękę. Nauczyciel popatrzył się na mnie. - Mogę wyjść do ubikacji?
Kiwnął twierdząco głową.
Odsunęłam się od ławki i wyszłam.
Zmierzyłam w stronę łazienki. Stanęłam przed lusterkiem i popatrzyłam w nie. Wyglądałam całkiem w porządku.
- Co się ze mną dzieje? - szepnęłam do siebie.
- A co ma się dziać? - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się napięcie. Za mną stała blondynka z parku.
- Skąd... Jak... Kiedy?
- Ojej... Pogubiłaś się? - zadrwiła ze mnie.
- Ja... Muszę już iść - wymamrotałam i podeszłam do drzwi.
- Gdzie ci się spieszy?
Złapała mnie za nadgarstek ze straszną siłą. Przyciągnęła mnie do siebie, a potem przyparła do ściany.
- Nigdzie nie idziesz - uśmiechnęła się i nachyliła nade mną.
Nie miałam pojęcia o co chodzi. Co tu się tak właściwie dzieje?
- Juliet...
Obok mnie pojawił się ten sam blondyn.
- Proszę - mruknęła dziewczyna, a on pokiwał przecząco głową.
Westchnęła i odeszła ode mnie. Chłopak spiorunował ją wzrokiem.
- Zmykaj - zwrócił się do mnie.
Popatrzyłam na nich.
- To chore - burknęłam i wyszłam.
Zmierzałam w stronę klasy, kiedy zadzwonił dzwonek. Zaczęłam biec. Wpadłam do sali i zabrałam swoje rzeczy. Pożegnałam się z nauczycielem i pospieszyłam szukać Rose. Jak tylko ją znalazłam opowiedziałam jej wszystko co działo się na tej lekcji. Dziewczyna szybko stwierdziła, że to niemożliwe. Nie wierzyła mi. Ta wiadomość mnie odrobinę przybiła, ale miałam zamiar jej udowodnić, że dzieje się tutaj coś dziwnego.
Dzień w szkole dobiegł końca. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam do domu.
Idąc "uliczką śmierci", ponownie czułam na sobie wzrok. To było bardzo nieprzyjemne uczucie, aż mnie ciarki przechodziły.
Zatrzymałam się na moment i rozglądnęłam wokoło. Nikogo nie widziałam. Westchnęłam i poszłam dalej.
Kiedy byłam już na miejscu zabrałam się za naukę. W miarę szybko zrobiłam wszystkie zadania.
Rodzice poszli do znajomych, więc zostałam sama w domu. Siadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać. Nie było nic ciekawego, więc go wyłączyłam i poszłam coś zjeść.
Znudzona szwendałam się po domu.
W końcu poszłam wziąć prysznic, a potem wzięłam moją ulubioną książkę, weszłam pod kołdrę i zaczęłam czytać.
Nagle ponownie poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Pomyślałam, że wyobraźnia płata mi figle.
Włożyłam nos w książkę i nie miałam zamiaru się tym przejmować. Jednak uniemożliwił mi to cień, który zobaczyłam nad powieścią. Strasznie się wystraszyłam. Potem stwierdziłam, że to tylko moja wyobraźnia.
Następne wydarzenie zaprzeczyło temu, że to tylko moje wymysły.
Światło w moim pokoju, które było zgaszone, nagle się zaświeciło, a przede mną staną, ten blondyn.
Podkurczyłam nogi i patrzyłam się na niego. Byłam wystraszona i sparaliżowana. Nie miałam pojęcia co tu się dzieje.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Ale się boisz - prychnął. - Spokojnie. Nic ci nie zrobię, jesteś przy mnie bezpieczna.
- K-kim jesteś?
- Ohh... Faktycznie. Ty mnie nie znasz.
Posmutniał odrobinę i usiadł obok mnie.
- Jestem Jacob Shelley.
- S-Shelley?
- Tak.
- Czemu masz na nazwisko tak jak ja?
Zaśmiał się.
- To długa historia.
Wzięłam głęboki oddech.
- Mam czas.
Pokiwał twierdząco głową i usiadł na przeciwko mnie.
- Na pewno chcesz żebym ci to opowiedział?
- Tak.
Odpowiedziałam mu pewnie.
- No dobrze, ale pozwól, że zrobimy atmosferę - puścił mi oczko.
Podszedł to przełącznika i zgasił światło, a zaświecił lampkę, która stała koło mojego łóżka.
Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć, ale czym prędzej chciałam się o tym dowiedzieć. To, że mamy takie samo nazwisko, musiało o czymś świadczyć. Pomyślałam, że może to mój brat lub coś w tym stylu.
Przyglądałam mu się, ale nie mogłam sobie przypomnieć tej twarzy. Był mi całkiem obcy, nie znałam go. Do tego mnie przerażał.
Z niecierpliwością czekałam na to, co ma mi do powiedzenia.
______________________________________________
I jest rozdział drugi! Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na Wasze opinie.
DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE
fajna opowieść bardzo wciąga fajnie pomyślana fabuła i dobra atmosfera
OdpowiedzUsuńKolejna osoba z talentem.. Eh.. Po prostu *_*_*_* Kocham <3
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na mojego bloga. Dopiero zaczynam, ale z waszą pomocą mam nadzieję, że wyjdzie coś dobrego. http://onestoryonedream.blogspot.com/ Opowieść z udziałem członków One Direction. lecz tym razem chłopaki przybiorą zupełnie inną postać. Alkohol, Narkotyki, nielegalne wyścigi. To ich nowe życie. Lecz pewnego razu dołącza do nich Viktoria. Spokojna 16-latka. Nigdy nie imprezowała. Zawsze byłą grzeczna. Pozory mylą. ~ARIA~
Ale super , wreszcie czytam blog , który naprawdę wciąga i to w całości *.* z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńAhh ta Rose *-*
OdpowiedzUsuńkocham <3
Andziaa